Ciapek - maskotka 305 Dywizjonu Bombowego

Pies Ciapek - maskotka 305 Dywizjonu Bombowego
Ciapek to był kundel, przybłęda, którym zaopiekowali się żołnierze z personelu ziemnego. Nie należał on do psów darzących przyjaźnią każdą spotkaną osobę - jak napisał o nim płk R. Beill. "Obcych" obchodził, a gdy do niego się zbliżali to warczał i szczekał. Każdego z naszych witał machaniem ogona i nawet pozwalał się pogłaskać. Rozumiał tylko po polsku i na wezwanie w angielskiej mowie nie zwracał uwagi. Nauczono go wielu sztuczek - umiał prosić, stać na tylnych łapach i iść do tyłu. Zawsze był z mechanikami, szedł z nimi na zbiórki, patrzył jak samoloty startowały na loty bojowe.
Na tym się nie kończyło, bo niektóre załogi brały go czasami ze sobą nad Niemcy. Miał swoją butlę z tlenem, którą otwierano na wysokości około 3000 metrów. Leżał przy niej rozkoszując się tlenem. Miał też pasy spadochronowe i te łatwo było przyczepić do pasów jednego z członków załogi, który był odpowiedzialny za Ciapka w powietrzu. Za każdą wyprawę bombową otrzymywał Ciapek małą bombę wyrzeźbioną z drzewa, długości 2 i 1/2 cm i zawieszoną na obroży. Miał ich na swojej obroży aż osiem. Członkowie załogi, z którą leciał, wpisywali w swej książce lotów imię "Ciapek" w rubryce "pasażerowie". W niedzielę szedł z kpr. Karwowskim do kaplicy - lecz nie wchodził do środka tylko czekał przed drzwiami tej świątyni aż do ukończenia nabożeństwa.
(źródło: http://www.polishairforce.pl/ciapek.html)
Instytut Polski i Muzeum im. gen. Sikorskiego udostępnia w swoich archiwach wojenne pamiętniki, a poniższa
Księga pamiątkowa 305 Dywizjonu Bombowego swoim autentyzmem wręcz zapiera dech i łzy niemalże cisną się
do oczu - tak jak pisze autor pamiętnika o poległych pilotach: Cześć Ich Pamięci!
Jest tam też o Ciapku - od str. 54...