A żeby się za bardzo nie rozleniwić, można poćwiczyć z dziećmi polskie łamańce językowe zaczynając od słowa dżdżysty*...
Dżdżu (wcześniej tego dżdża) to dawna forma dopełniacza liczby pojedynczej rzeczownika deszcz, który do XV miał w mianowniku postać deżdż. Ponieważ w polszczyźnie spółgłoski w wygłosie absolutnym (czyli na końcu wyrazu występującego w izolacji) lub przed rozpoczynającą następny wyraz spółgłoską bezdźwięczną, czasem również przed spółgłoską półotwartą i samogłoską (tzw. fonetyka międzywyrazowa) są realizowane bezdźwięcznie, deżdż często wymawiano jak deszcz. Z czasem fonetyczna postać wyrazu została przeniesiona również do pisowni. Dawna forma dopełniaczowa pozostała w języku do dzisiaj, ponieważ utrwaliła się w stałym związku frazeologicznym czekać, pragnąć, łaknąć czego jak kania dżdżu. Dźwięczny rdzeń dżdż- zachował się też w wyrazach pochodnych, takich jak: dżdżysty, dżdżyście, dżdżysto, dżdżownica.
Warto wspomnieć, że współcześnie funkcjonuje termin: ta dżdża, który jest używany w języku meteorologów jako nazwa drobnego deszczu.
Autor: Natalia Sosnowska (Wydział Nauk Humanistycznych, KUL)
Rozgrzać piecyk na 180s C - bez termoobiegu.
Trzy szklanki mąki, szczypta soli, 3/4 szklanki cukru (caster sugar), 5 żółtek, kostka niesolonego masła, łyżeczka waniliowej pasty albo cukier waniliowy - wszystko wymieszać na średnich obrotach w mikserze z taką łopatką - jak już składniki się połączą, szybko dognieść rękami i wyłożyć na dwie foremki (na dno dać papier do pieczenia).
Podpiec aż ciasto się dobrze zrumieni, wyjąć i na to dać ciasno śliwki (użyłam Crimson, bo są kwaśne) i posypać kruszonką (szklanka mąki, 1/2 szklanki caster sugar, 1/3 kostki masła i obtarta skórka z 1/2 cytryny zmiksowane do konsystencji bułki tartej).
Ponownie włożyć do piecyka do dobrego zrumienienia kruszonki.
Smacznego:) Marzena